Cyberkultura jako nowy paradygmat kultury medialnej. Rozważania teoretyczne

Tekst został opublikowany w książce Nowa audiowizualność – nowy paradygmat kultury? Red. Eugeniusz Wilk, Iwona Kolasińska-Pasterczyk. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2008.  

Pojęcie „cyberkultura” na dobre już zadomowiło się w języku współczesnym, zwłaszcza zaś w tych jego obszarach, które dotyczą rozmaitych aspektów formowania się nowego paradygmatu kultury opartego na dynamice  rozwoju nowych mediów, w tym przede wszystkim internetu. Ale od razu trzeba powiedzieć, iż zawężanie sprawy cyberkultury wyłącznie do zagadnień związanych z siecią i cyberprzestrzenią, co zresztą często ma miejsce, jest w moim pojęciu znaczącym uproszczeniem. Truizmem byłoby podkreślanie konieczności gruntownego badania i opisywania  zupełnie nowego obszaru, jaki wyłania się wraz z rozwojem nowych technologii komunikacyjnych, informacyjnych, czy też informatycznych, jednocześnie dosyć jasno jawi się niezwykłe ubóstwo tego typu refleksji na gruncie polskim. Od razu też pojawia się szereg pytań dotyczących strategii badawczych, którymi powinniśmy się posługiwać w odniesieniu do tych nowych fenomenów społecznych, znajdujących swój wyraz w praktykach artystycznych oraz  refleksji im poświęconej. Ale też w szerokim wachlarzu faktów kulturowych, które dotyczą zarówno zjawisk masowych jak i elitarnych, niszowych, jak i tych, które determinują mainstream współczesnej kultury, takich które sytuują się w centrum uwagi badaczy kultury popularnej, i takich, które są z natury przypisane do strategii subkulturowych, offowych, funkcjonujących poza (czasem pozornie) wszelką społeczną kontrolą, zdecydowanie kontestujących społeczne status quo.
  Wydaje się, że kwestią absolutnie podstawową jest zakreślenie obszaru badawczego, jaki powinien być przedmiotem badania, opisu i interpretacji. To zaś zmusza do prześledzenia dziesiątków propozycji teoretycznych, które pojawiły się w literaturze światowej podejmującej ten problem. Wypada tylko dodać, iż poza pewnymi wstępnymi ustaleniami Ryszarda W. Kluszczyńskiego (1), do których odwołam się w dalszej części, na dobrą sprawę do tej pory nie doczekaliśmy się jakichkolwiek polskich prac poświęconych tym zagadnieniom. W związku z tym wydaje mi się koniecznością prześledzenie i krótkie omówienie bogatej literatury poświęconej temu czym była,  czym jest, a także czym może być w przyszłości cyberkultura oraz próby przedstawienia tego, jak odnieść ją można zarówno do funkcjonujących we współczesności paradygmatów kulturowych, jak i sposobów teoretycznego oraz metodologicznego  ujęcia omawianych zjawisk.
 A zadanie to nie jest łatwe, i to przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że szereg z tych propozycji zgodnie z wymogami czasu publikowana jest wyłącznie w sieci, co w sposób niejako automatyczny wymaga podwójnej czujności weryfikacyjnej, bowiem jak wiadomo sieć jest cierpliwa i pojemna, potrafi znieść i wytrzymać niejedną bzdurę, jaką każdy z jej użytkowników i „współtwórców” ma ochotę w niej zamieścić. Ale kiedy myślimy także o swego rodzaju metodologicznych wyznacznikach prowadzenia dyskusji o cyberkuturze, to chyba dla nikogo nie ulega wątpliwości, że przestrzenią dla prowadzenia teoretycznego dyskursu powinna być właśnie sieć, choć oczywiście byłoby zapewne przesadą twierdzenie, iż jest to miejsce jedyne dla tego typu refleksji.
Problemem podstawowym i wyjściowym dla dalszych badań nad cyberkulturą w sposób oczywisty jawi się kwestia jej zdefiniowania; zakreślenia ram, wytyczenia pewnych delimitacyjnych punktów zbiegu (bądź braku takowych) różnych propozycji badawczych. Chciałbym zatem skupić się właśnie na tym podstawowym problemie: a mianowicie chciałbym odpowiedzieć na pytanie jak możemy zdefiniować cyberkulturę jako formację wyrastającą z technokulturowego przełomu związanego z (r)ewolucją dokonującą się za sprawą technologii komputerowych. Wstępnie można skonstatować, iż doprowadziła ona do powstania kultury „realnej wirtualności” – wedle określenia Manuela Castellsa – i jak się wydaje to właśnie cyberprzestrzeń (owa realna wirtualność) powinna stać się nie tylko podstawowym, choć nie jedynym, przedmiotem dyskursu teoretycznego, ale i obszarem, w którym tenże dyskurs powinien być prowadzony. Tak też się dzieje, choć ciągle w małym stopniu dotyczy to naszej, lokalnej, rzeczywistości badawczej. Bowiem przy całym syndromie deterytorializacji, przekraczania wszelkich geograficznych i fizycznych barier, przy świadomości ukonstytuowania się ponowoczesnego „lingua franca”, jakim jest język angielski, czyli międzynarodowy język globalnego społeczeństwa sieciowego, nie można zapominać, iż rozwój badań lokalnych nad cyberkulturą jest powinnością badaczy zdających sobie sprawę z wymogów, jakie stawiają przed nimi wymogi glokalizacji szeroko pojętej. Czyli mówiąc najprościej: „Myśl globalnie, działaj lokalnie”. Również w zakresie  refleksji teoretycznej nad przemianami będącymi konsekwencją rozwoju nowych technologii komunikacyjnych i informatycznych jako podstawowych fundamentach współczesnych  zmian kulturowych.

2

Zdefiniowanie pojęcia „cyberkultura” w moim pojęciu jest warunkiem sine quo non swego rodzaju oczyszczania przedpola badawczego i zakreślenia ram poznawczych dla ukonstytuowania się nowej dziedziny badań, która w sposób oczywisty powinna, a nawet musi, odwoływać się do tych tradycji badawczych, które podejmowały problemy formowania się zupełnie nowego paradygmatu kulturowego determinowanego przez rozwój szeroko rozumianych nowych technologii medialnych. Jedną z podstawowych przesłanek tego procesu jest swoista syntopia sztuki, nauki i technologii. To ona wyznacza horyzont teoriopoznawczy dla cyberkultury, jednocześnie determinuje kierunki poszukiwań dla stworzenia jej definicji. Nie chodzi przy tym o jałowe spory terminologiczne i logiczną ścisłość, ale raczej o jasne sprecyzowanie i określenie przedmiotu badań nad cyberkulturą. Ważne jest też ustalenie ram czasowych dla omawianego zjawiska, bo i co do tego nie ma zgody.
W interesującym i kompetentnym przeglądzie literatury poświęconej definiowaniu cyberkultury Jakub Macek (2)  proponuje generalny podział na „wczesną cybekulturę” (czyli przeszłą, socjo-kulturową formację, która funkcjonowała w czasach narodzin nowoczesnych technologii komputerowych) oraz „cyberkulturę współczesną”, która nie jest zasadniczym przedmiotem jego zainteresowania w przywoływanym tekście. Zaproponowana przez niego periodyzacja owego wczesnego okresu cofa nas aż do przełomu lat 50. i 60. i wskazuje na formowanie się subkultury hakerskiej,  rozwijającej się dynamicznie na przełomie lat 70. i 80., jako na faktyczny początek wczesnej cyberkultury. Swego rodzaju konsekracją tego ruchu (i przy okazji jedną z pierwszych prac poświęconych temu zjawisku)  była książka Stevena  Levy’ego opublikowana w roku 1984, w której autor nazwał hakerów „bohaterami rewolucji komputerowej” (3). Kolejne wydzielone okresy doprowadzają nas do połowy lat 90., kiedy to wszystko co do tej pory funkcjonowało poza mainstreamem kulturowym, staje się integralną częścią tegoż mainstreamu, co doprowadza na przykład do „śmierci cyberpunka” (przede wszystkim w literaturze, choć nie tylko) oraz do sytuacji, kiedy hakerzy (ale też krakerzy, frakerzy) stają się wielkimi gwiazdami pop-kultury. Wystarczy przywołać w tym  miejscu casus Kevina Mitnicka i jego „tropiciela” Tsutomu Shimomurę. Po raz kolejny okazuje się, że najlepszym sposobem na zneutralizowanie wywrotowego działania tych, którzy kontestują jakiś system jest przeciągnięcie ich na stronę tego systemu, swoiste oswojenie za pomocą, najczęściej, wielkich pieniędzy, blichtru sławy, statusu gwiazdy, zaproszeń do telewizyjnych talk-shows, etc.  Z wielu publikacji poświęconych tym zagadnieniom na szczególną uwagę zasługują niewątpliwie książki Douglasa Rushkoffa, zwłaszcza Cyberia: Life in the Trenches of Hyperspace i Playing the Future (4) oraz Marka Dery’ego Escape Velocity: Cyberculture at the End of the Century (5)  Charakterystycznym rysem tej wczesnej refleksji nad cyberkulturą była predylekcja do pojmowania jej jako specyficznego rodzaju subkultury ze wszelkimi tego konsekwencjami wyrastającymi z tradycji badań socjologicznych i kulturowych, które traktowały subkultury jako ruchy z natury kontestatorskie i buntownicze, występujące przeciwko dominującym w danym czasie modelom kultury, rozwijające się najczęściej w środowisku ludzi młodych. Dery, w przywoływanej publikacji, mówi wprost o computer-age subculture. 
Podział na wczesną i współczesną cyberkulturę nie wydaje mi się trafny, choć Macek trafnie charakteryzuje prafenomeny poprzedzające pojawienie się nowej mutacji kulturowej, tylko nie wiedzieć czemu nazywa je właśnie cyberkulturą. Choć wspominałem już, że nie chcę zawężać tego zjawiska wyłącznie do konsekwencji i efektów powstania światowej sieci komputerowej, to jednak pytając o historyczną genezę konstytuowania się tego paradygmatu należałoby powiązać go właśnie z (po)nowoczesną karierą internetu, czyli przełomem lat 80. i 90., a za symboliczny można uznać rok 1989, czyli moment stworzenia przez Tima Berners-Lee teoretycznych podstaw dla World Wide Web.  Początek lat 90. jest momentem, który uznaję za przełomowy i tutaj upatrywałbym początków cyberkultury, chociaż mam jednocześnie świadomość, iż jest to kwestia umowna.  Warto jeszcze w tym miejscu dodać, iż w nieco inny sposób periodyzuje badany obszar rosyjski badacz Eugene Gorny, który także dokonuje podziału na dwie zasadnicze fazy rozwoju cyberkultury nazywając je „cyberkulturą-1” i „cyberkulturą-2”. Gorny pisze: „We wczesnej cyberkulturze, albo Cyberkulturze-1, wyraźna była ideologia dualistyczna oparta na prostej opozycji pomiędzy tym, co jest online i offline, zaś współczesna forma, albo Cyberkultura-2, jest holistycznym światoobrazem, w którym to, co jest online jest nierozłączne z tym, co jest offline, a wirtualność służy jako instrument  realności” (6). Wypada się zgodzić z takim wnioskiem.

3

Spośród wielkiej ilości prac, w których pojawiają się definicje cyberkultury chciałbym teraz przywołać kilka propozycji teoretycznych pozwalających na wstępne choćby zaprezentowanie rozległości tematu i szeregu wątpliwości zarówno metodologicznych jak i teoretycznych. Poziom metodologicznego dyskursu jest istotny, choćby w odniesieniu do podstawowego pytania dotyczącego miejsca, w którym powinien on się toczyć. Założony przez Davida Silvera w roku 1996 The Resource Center for Cyberculture Studies (7) funkcjonuje wyłącznie w sieci, choć jego twórca początkowo związany był  z University of Maryland, obecnie zaś jest pracownikiem  Department of Communication w  University of Washington, to jednak właśnie sieć jest faktyczną przestrzenią, w której prowadzona jest działalność. „RCCS jest sieciową organizacja non-profit, której celem jest prowadzenie badań, nauczanie, wspomaganie i tworzenie rozmaitych dynamicznych elementów cyberkultury. Działając też poza siecią RCCS dąży do ustanowienia i wspomagania rodzącej się dyskusji poświęconej formującemu się obszarowi, wspomagając społeczność studentów, uczonych, nauczycieli, badaczy i twórców cyberkultury oraz współtworzy różne projekty, work-in-progress i działania sieciowe” (8). Tak określają swoje zadania twórcy RCCS. Jeśli chodzi zaś o swego rodzaju założenia metodologiczne, to trzeba przyznać, iż są one niezwykle skromne i ograniczają się do stwierdzenia, że poza oczywistym badaniem tych wszystkich fenomenów, które egzystują w sieci (prac artystycznych, różnorakich obiektów, grup etc. oraz refleksji tym zjawiskom poświęconej), badanie cyberkultury nie powinno rezygnować z jak najbardziej tradycyjnych metod, czyli na przykład kwerend w tak szacownej instytucji, jaką jest Biblioteka Kongresu. Pomimo bowiem radykalnych twierdzeń w typie powiedzenia Nicolasa Negroponte, iż „książki są dziś tak samo zbędne jak azbest”, to jednak ciągle w nich formułowane i wyrażane są koncepty teoretyczne poświęcone zagadnieniom cyberkultury.
W eseju poświęconym studiom nad cyberkulturą w latach1990-2000 (9) David Silver dokonuje przeglądu wielu publikacji  poświęconych omawianym zagadnieniom dzieląc dotychczasową refleksję (tzn. do roku 2000) na trzy zasadnicze etapy. Pierwszy z nich przypada na wczesne lata 90. (Popular Cyberculture) i charakteryzuje się tym, iż były to przede wszystkim artykuły opisowe przedstawiające konstytuującą się światową sieć komputerową, przy czym nie brakowało oczywiście już w tym okresie dwóch zwalczających się frakcji: utopistów upatrujących w internecie środka, który zasadniczo (w pozytywnym sensie) zmieni rzeczywistość i sceptyków widzących przede wszystkim szereg zagrożeń, których w tamtym czasie jeszcze do końca nie byli w stanie jasno sformułować. Tych pierwszych może reprezentować współzałożyciel Electronic Frontier Foundation, legendarnej już dziś organizacji, John Perry Barlow argumentujący, iż „wraz z powstaniem internetu i rozwojem nieograniczonych możliwości komunikacyjnych pomiędzy sieciami komputerowymi, wchodzimy w centralny okres najważniejszego wydarzenia technicznego od czasu wynalezienia ognia” (10). Egzemplifikacją postawy sceptyków może być Clifford Stoll, wyraźnie dający do zrozumienia, iż nie jest żadnym cyfrowym luddystą, jednocześnie wyrażający zdecydowane przekonanie, iż sieci komputerowe „izolują […] ludzi od siebie i umniejszają wagę prawdziwych przeżyć” (11), a „prawdziwe życie i doświadczenie znaczą więcej niż wszystko, co może dostarczyć modem […]. Elektroniczne sieci prowadzą do erozji różnych składników naszej  społeczności” (12).
Etap drugi, wedle Silvera, to formowanie się szczegółowych studiów (antropologicznych, lingwistycznych, feministycznych, genderowych, etc.) poświęconych fenomenom rodzącym się wraz z rozwojem sieci i cyberkultury. Cyberprzestrzeń dla wielu badaczy reprezentujących liczne dziedziny wiedzy okazuje się być niezwykle pociągającym i atrakcyjnym polem badawczym, być może także dlatego, iż jak twierdzi Allucquere Rosanne Stone jest to „niewątpliwie przestrzeń społeczna, w której ludzie spotykają się face-to-face, ale co innego już znaczy ‘spotkanie’, co innego też ‘face-to-face’” (13). W tym też okresie powstają dwie prace stanowiące swego rodzaju główne filary przyszłych badań: pionierskie książki Howarda Rheingolda (The Virtual Community (14)) i Sherry Turkle (Life on the Screen (15)), pierwsza z nich na długie lata stanie się wzorem dla badaczy tworzących się wciąż nowych wspólnot i społeczności sieciowych, druga taką sama rolę odegra dla badań nowej, technologicznie zapośredniczonej i tworzonej tożsamości medialnej.
Etap trzeci, „krytyczny”, reprezentowany przez kolejna generację badaczy przypada na schyłek lat 90., kiedy badania wpisywane są w najrozmaitsze konteksty: bada się społeczne, kulturowe, ekonomiczne interakcje zachodzące w sieci, przy okazji śledząc refleksję teoretyczną i opisową powstającą na ten temat. Krytyczne studia nad cyberkulturą dokonują analizy społecznych, kulturowych i politycznych spekulacji dotyczących warunków umożliwiających (bądź utrudniających) indywidualne i grupowe możliwości partycypacji we wspomnianych interakcjach, a także bada się często przypadkowe, ale i alternatywne sposoby projektowania procesów, które kiedy są implementowane, stają się interfejsami pomiędzy siecią a jej użytkownikami.
I wreszcie należy odwołać się do propozycji zdefiniowania tego niezwykle rozległego, głębokiego i permanentnie podlegającego zmianom obszaru, jakim jest cyberkultura. David Silver wiąże to zjawisko z technologiami komputerowymi, choć cechą wyróżniającą cyberkulturę byłyby dopiero te fenomeny, które ujawniają się wraz z powstaniem powszechnie dostępnej sieci, czyli  (po)nowoczesnego internetu, zaś czterema podstawowymi obszarami eksploracji badawczych byłyby: kontekstowe badanie cyberkultury, społeczności wirtualne, społeczności sieciowe i wirtualna tożsamość. „Cyberkultura – pisze Silver – jest zbiorem kultur i produktów kulturowych, które egzystują w, i/albo są udostępniane poprzez internet, a także refleksją poświęconą tym kulturom i produktom kulturowym” (16).
Jedną z najbardziej znanych propozycji teoretycznych dotyczących wczesnego etapu formowania się i opisu fenomenu cyberkultury jest niewątpliwie książka Pierre’a Lévy’ego zatytułowana po prostu Cyberculture (17), która ukazała się po raz pierwszy w roku 1997; pierwotnie koncepcje zaprezentowane w tej publikacji opublikowane zostały jako raport sporządzony na zlecenie Komisji Kultury Rady Europy (18). O ile wspominane do tej pory książki i autorzy najczęściej starali się opisywać rzeczywiste fakty związane z kształtowaniem się nowych zjawisk z obszaru technokultury, to pomysły francuskiego filozofa sytuują się wyraźnie w sferze bardziej postulatywnej i spekulacyjnej. Już we wcześniejszej swojej książce poświęconej „kolektywnej inteligencji” Lévy zastrzegał się: „Nie proponuję politycznego programu, ale raczej podejście filozoficzne,  które, jak mam nadzieję, może być efektywnie zastosowane dla zrozumienia i rozwiązywania problemów organizacji społeczeństwa” (19). Zdecydowanie optymistyczna, by nie powiedzieć utopijna, wizja jaka proponuje Lévy opiera się na założeniu, iż „drugi potop”, potop informacyjny (to określenie zaczerpnięte od Roy’a Ascotta), służy tworzeniu się zupełnie nowego paradygmatu, nie tylko kulturowego, ale i społecznego, opartego na ideach wolności, równości i braterstwa, co stanowi bardzo wyraźne i nieprzypadkowe nawiązanie do idei formułowanych w osiemnastym stuleciu. Warto w tym miejscu, na marginesie, przywołać postulat zwrotu w stronę osiemnastowiecznych idei, który postuluje zajadły krytyk społeczeństw zdominowanych przez technologie i technopole, jakim jest Neil Postman (20).
Podstawowym założeniem francuskiego filozofa jest przekonanie, iż cyberkultura opiera się na trzech fundamentalnych przesłankach: możliwości łączności wszystkiego z wszystkim (interconectivity), idei wirtualnego społeczeństwa (virtual community) oraz kolektywnej inteligencji (collective inteligence) (21). Próbując zdefiniować cyberkulturę autor dokonuje wyraźnego rozgraniczenia dwóch pojęć, które często są ze sobą łączone, a mianowicie cyberprzestrzeni i cyberkultury właśnie. Cyberprzestrzeń rozumie jako nowe medium komunikacyjne, które powstało za sprawa globalnej interkoneksji sieci komputerowych. „Cyberkultura jest kompleksem wielu technologii (materialnych i intelektualnych), praktyk, postaw, sposobów myślenia i wartości rozwijanych wraz z powstaniem cyberprzestrzeni” (22). Ale jednocześnie cyberkultura jest swego rodzaju powrotem do wartości obecnych w kulturach opartych na współobecności przekazu i jego kontekstu, który był charakterystyczny dla społeczeństw, w których dominował przekaz ustny, co zapewne można potraktować jako echo koncepcji Marshalla McLuhana. Rewitalizacja, powrót do starożytnych, czy też ludowych (ludycznych) korzeni, gry i rytuału organizujących partycypacyjny wymiar uczestnictwa w (cyber)kulturze jest zapewne nieco zaskakującym, choć konsekwentnym wnioskiem wynikającym z przeprowadzanych przez filozofa analiz. „Cyberkultura jest przejawem tworzenia nowej uniwersalności. Pozbawiona totalności uniwersalność jest paradoksalną istotą cyberkultury” (23).
To, na co warto zwrócić uwagę przy okazji propozycji Pierre’a Lévy’ego, to także wyraźne podkreślenie, iż wielokrotnie w dychotomiczny sposób przywoływana opozycja wirtualne – realne, dla francuskiego autora jest błędnym interpretowaniem jednego z podstawowych problemów nie tylko cyberkultury, ale i opisu świata postępującej immaterializacji informacji (co N. Katherine Hayles trafnie nazywa „informacją, która straciła własną cielesność” (24)), choć także rozmaitych form funkcjonowania człowieka w świecie zdominowanym przez wszechobecną wirtualność, traktowaną jako zagrożenie dla realności. Wydaje się, iż jak najbardziej słusznie jest  traktowanie wirtualności nie jako opozycji do realności, ale do aktualności, bowiem  wirtualność i aktualność są dwoma modusami realności (czy też rzeczywistości).
Wspomniany na początku Ryszard W. Kluszczyński zastanawia się nad możliwością rozpatrywania cyberkultury w powiązaniu z postmodernizmem, a ściślej rzecz ujmując postmodernizm traktowany jest przez autora jako swego rodzaju „wypadkowa” działania modernizmu i cyberkultury, lokując się niejako w przestrzeni pomiędzy tymi odległymi od siebie fenomenami kulturowymi; stanowi coś na kształt obszaru mediacyjnego, „kompromisu”. A zatem modernizm i cyberkultura traktowane są w takiej optyce jako odrębne paradygmaty, zaś postmodernizm to „zespół zjawisk artystycznych i kulturowych, powstałych w wyniku równoległego oddziaływania dwóch pierwszych na rzeczywiście zachodzące procesy artystyczne” (25). Ale autor proponuje jeszcze jeden wariant, czy też model, teoretyczny – oto cyberkultura może być utożsamiona z postmodernizmem, albo inaczej, i chyba trafniej rzecz nazywając, „może być potraktowana jako typ empiryczny postmodernizmu” (26). Ten typ rozważań wydaje się niezmiernie istotny, bowiem wychodząc niejako od pytań dotyczących nie cyberkultury, ale pytań odnoszących się do sztuki postmodernistycznej, w efekcie doprowadza do konstatacji, iż to właśnie szeroko rozumiana sztuka nowych mediów (cybersztuka) – a  nie sztuka wykorzystująca tradycyjne media i rodzaje artystycznej wypowiedzi – jako konstytutywny składnik cyberkultury, jest fenomenem stricte postmodernistycznym, zaś w wymiarze szerszym cyberkultura to jeden z najistotniejszych formotwórczych składników określających ponowoczesność. A zatem w odniesieniu do strategii artystycznych cybersztuka to nic innego jak jeden z  empirycznych wariantów postmodernizmu (ja dodałbym, że nie jedyny), zaś w odniesieniu do globalnych zmian kulturowych i cywilizacyjnych cyberkultura powinna być traktowana jako dominujący czynnik kształtowania się epoki ponowoczesnej. W jednym i drugim przypadku znaczenie kompleksu techniczno-technologicznego wydaje się być decydujące, to te sfery bowiem wywierają obecnie kapitalny wpływ na formowanie się nie tylko nowej kultury, sztuki, ale  w ostateczności nowego typu społeczeństwa.
Kluszczyński, którego przede wszystkim interesuje problematyka sztuki w cyberkulturze, konstruuje pojemną definicję wartą przytoczenia: „Przez pojęcie ‘cyberkultura’ rozumiem wieloaspektowy kompleks, który wyrasta ze społecznego doświadczenia życia w świecie zdominowanym przez technologie informacyjno-komunikacyjne. Cyberkultura jawi się jako  proces, poprzez który wypowiada się  społeczeństwo informacyjne. Wyróżnić w niej można zinternalizowaną, tkwiącą w świadomości społecznej warstwę nowokształtujących się, zasad i wartości, oraz zespół pojęć i koncepcji składających się wspólnie na  rozwijającą się świadomość post-biologiczną, warstwę działań (przede wszystkim komunikacyjnych), które stanowią zobiektywizowany wyraz poprzednio wskazanej sfery, warstwę wytworów tych czynności […] oraz warstwę instytucji podtrzymujących i regulujących funkcjonowanie  całości bądź stanowiących jej przedłużenie i ekspresję” (27).  
 
4

Przywołane przeze mnie propozycje zdefiniowania cyberkultury jako nowej mutacji kulturowej wyrastającej z przemian społeczeństwa w coraz większym stopniu wykorzystującego nowe technologie i nowe media komunikacyjne – mogą stanowić i stanowią punkt wyjścia, dla sformułowania w  miarę pełnej i zadawalającej definicji cyberkultury. Jej istotą powinno być w moim rozumieniu odejście od zawężającego spojrzenia na cyberkulturę wyłącznie przez pryzmat i w kontekście praktyk związanych z rozwojem sieci, choć zapewne jest to jeden z najistotniejszych jej obszarów. Traktuję cyberkulturę jako nowy paradygmat kulturowy wyrastający z rozwoju nowych technologii, przede wszystkim cyfrowych, które przeformułowują w definitywny sposób wszelkie aspekty funkcjonowania struktur społecznych w świecie zdominowanym przez technologie komputerowe. Ale to nie tylko one decydują o kształcie obecnym i przyszłym cyberkultury jako swego rodzaju projektu przyszłości. Choć nie brak też opinii, iż już dziś można dostrzec symptomy zapowiadające wyczerpanie się zarówno dyskursu, jak i praktyk cyberkulturowych, bowiem zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku spodziewać się można specyficznego erodowania i wyczerpywania się społecznych praktyk, które będą zastępowane przez zupełnie nowe, nieznane jeszcze zjawiska. Eugene Gorny dostrzega trzy zasadnicze niebezpieczeństwa, czy też powody wyczerpywania się tego paradygmatu kulturowego; są to: komercjalizacja, stabilizacja, zatrzymanie się kreatywności spowodowane brakiem koniecznej dla niej przestrzeni funkcjonowania oraz „utowarowienie” komputerowych technologii informatycznych, które w coraz większym zakresie stają (staną) się segmentem konsumpcji (28).
Ten typ rozumowania jest konsekwencją założenia, iż przekonanie o tym, że kreatywność jest swego rodzaju stałą cechą społeczeństwa (po)nowoczesnego (tak jak każdego zresztą społeczeństwa) jest raczej stanem pożądanym, niż faktycznym. Oczywiście nie należy bagatelizować tych faktów, wydaje się jednak, że tak pesymistyczne prognozy są mocno przesadzone, choć wpisują się w ramy silnie obecnego we współczesnym świecie myślenia o technologii jako o nieustannym zagrożeniu. Niezawodny w takim kontekście Neil Postaman, od lat w kolejnych swoich publikacjach kreślący wizję zagrożonego świata przywołuje swojego ulubionego autora Henry’ego Davida Thoreau, który mówi: „Wszystkie nasze wynalazki są jedynie ulepszonymi środkami wiodącymi do wcale nie lepszego celu” (29). Można zgodzić się z jego tezą, iż w dziedzinie nauk społecznych i humanistycznych „książki, które piszą profesorowie, nie są ani trochę lepsze, niż były, ich idee zaś są nieco mniej interesujące, a zdolności przekazywania wiadomości mniej więcej te same” (30), odkąd  na uczelniach i w pracowniach uczonych pojawił się sprzęt high tech. Nie używanie internetu, maila, faksu i przywiązanie do pióra jako przyrządu do pisania jest wolnym wyborem Postmana, jednakże taka postawa może być traktowana jako swego rodzaju ekstrawagancja i  rozpaczliwa próba obrony starego porządku.
Tego typu poglądy opierają się między innymi na fundamentalnym założeniu powiadającym, iż skomercjalizowany i nastawiony wyłącznie na zysk rynek (także rynek idei, dzieł artystycznych, nowatorskich technologii) w efekcie zawsze doprowadza do przekształcenia uczestników zjawisk i procesów kulturowych w  bezwolny „konsumtariat”, a co najwyżej „digitariat”, „robotników symbolicznych, pracowników intelektualnych świadczących kapitałowi swą pracę” (31); na ich czele stoi netokracja, jej zaś nie obchodzi ani kultura, ani cyberkultura, tylko robienie pieniędzy. Mimo wszelkich zastrzeżeń i wątpliwości cyberkultura jest zjawiskiem dynamicznym i ciągle się rozwijającym. Obejmuje ona zarówno fenomeny sieciowe, jak i te powstające poza siecią. Nie wydaje mi się zasadne tak ostre, jak czyni to na przykład Lev Manovich (32), rozgraniczanie problematyki badawczej nowych mediów i cyberkultury, bowiem to właśnie nowe media są „narzędziami”, przy pomocy których tworzona jest cyberkultura. W jej obszarze mamy do czynienia zarówno ze zjawiskami artystycznymi, jak i z szeroko rozumianymi strategiami komunikacyjnymi wykorzystującymi nowe, cyfrowe technologie, ale też uwzględnić należy rozmaite aspekty szerokiego wpływu nowych technologii (nie tylko komputerowych) na życie codzienne. Cyberkulturowy projekt powinien obejmować także ten obszar, bowiem (techno)kulturę należy rozumieć w tym kontekście możliwie szeroko – nie w znaczeniu wartościującym, ale globalnym, obejmującym swym zasięgiem wszelkie wytwory działalności człowieka (materialne i duchowe), w tym przypadku związane z wykorzystaniem nowoczesnych technologii kształtujących powstanie społeczeństwa informatycznego i jego funkcjonowanie. W jego centrum znajdują się technologie związane z hipermedium, jakim obecnie jest komputer, ale byłoby znaczącym uproszczeniem uznawanie cyberkultury wyłącznie jako swoistego efektu oraz konsekwencji związanych z  wpływem, jaki to narzędzie wywarło na naszą rzeczywistość.
Cyberkultura łączy dwa aspekty: praktyczne dokonania artystów, wynalazców, techników, designerów, aktywistów hakerskich etc. oraz wszystkich tych, którzy zajmują się badaniem, opisem, teoretyczną refleksją dotyczącą nowych technokulturowych fenomenów. Często zresztą te dwa aspekty działalności łączą się ze sobą, co doskonale widać na przykładzie strategii wielu artystów, którzy są jednocześnie (czasem z konieczności wynikającej z charakteru ich prac) konstruktorami-badaczami (na przykład nowych interfejsów), oraz teoretykami cyberkultury. Cyberkultura w znacznej mierze tworzona jest w środowiskach propagujących takie idee jak: open source, copyleft, free software. Postaciami symbolizującymi te ruchy mogą być, z jednej strony, Richard M. Stallman (33) – twórca  Free Software Movement, z drugiej zaś Lawrence Lessig (34) – twórca Creative Commons i propagator idei „wolnej kultury”. W swej istocie cyberkultura chce być właśnie kulturą wolną, samosterującym się organizmem współtworzonym przez świadomych użytkowników nowych technologii; świadomych także niebezpieczeństw, jakie związane są z ich użyciem, ale konsekwentnie traktujących je jako środek do tworzenia nowej kulturowej mutacji, jaką jest cyberkultura.

PRZYPISY:
1. Zob. R. W. Kluszczyński, Społeczeństwo informacyjne. Cyberkultura. Sztuka multimediów. Kraków 2001.
2. J. Macek, Defining Cyberculture (v. 1), http://macek.czechian.net/defining_cyberculture.htm
3. Zob. S. Levy, Hackers: Heroes of the Computer Revolution. New York 1984.
4. D. Rushkoff, Cyberia: Life in the Trenches of Hyperspace. San Francisco 1994, tegoż, Playing the Future: What We Can Learn from Digital Kids. New York 1996.
5. M. Dery, Escape Velocity: Cyberculture at the End of the Century. New York 1996.
6. E. Gorny, Dynamics of Creativity in Russian Cybercultue. http://zhurnal.ru/staff/gorny/english/dynamics_of_creativity-oii2003.html
7. www.com.washington.edu/rccs/default.asp
8. Tamże.
9. D. Silver, Looking Backwards, Looking Forward. Cyberculture Studies 1990-2000.  W: D. Gauntlett (ed.), Web.studies: Rewiring Media Studies for the Digital Age. Oxford 2000, s. 19-30. Tekst funkcjonuje też jako rodzaj wprowadzenia do RCCS. http://www.com.washington.edu/rccs/intro.asp
10. Zob. wypowiedź J. P. Barlowa w dyskusji przeprowadzonej na łamach „Harper’s Magazine”, w której udział wzięli obok niego S. Birkerts, K. Kelly, M. Slouka, What Are We Doing On-line? „Harper’s Magazine 1995, nr  8, s. 36.
11. C. Stoll, Krzemowe remedium .Garść rozważań na temat infostrady. Przeł. T. Hornowski. Poznań 2000, s. 9.
12. Tamże, s. 271.
13. A. R. Stone, Will the Real Body Please Stand Up? Boundary Stories About Virtual Cultures. W: M. Benedikt (ed.), Cyberspace: First Steps. Cambridge, MA, s. 85.
14. H. Rheingold, The Virtual Community: Homesteading on the Electronic Frontier. Reading, MA 1993;
15. S. Turkle, Life on the Screen: Identity in the Age of the Internet. New York 1995.
16. D. Silver, Introducing Cyberculture. http://otal.umd.edu/~rccs/intro.html
17. Zob. P. Lévy, Cyberculture. Minneapolis – London 2001.
18. Zob. obszerne fragmenty tego opracowania opublikowane w języku polskim: P. Lévy, Drugi potop. Tłum. J. Budzyk. „Magazyn Sztuki” 1997, nr 1-2, s. 44-64.
19. P. Lévy, Collective Intelligence: Mankind’s Emerging World in Cyberspace. New York 1997, s. 230.
20. Zob. N. Postman, W stronę XVIII stulecia. Jak przeszłość może doskonalić naszą przyszłość. Przeł. R. Frąc. Warszawa 2001.
21. P. Lévy, Cyberculture, dz. cyt., s. 107-112.
22. Tamże, s.  XVI.
23. P. Lévy, Drugi potop…, dz. cyt. s. 46.
24. Zob. N. K. Hayles, How We Became Posthuman: Virtual Bodies in Cybernetics, Literature and Informatics. Chicago 1999.
25. R. W. Kluszczyński, Społeczeństwo informacyjne, dz. cyt., s. 72.
26. Tamże, s. 73.
27. Tamże, s. 80.
28. Zob. E. Gorny, Dynamice of Creativity…, dz. cyt.
29. N. Postman, W stronę XVIII stulecia, dz. cyt., s. 18.  W kontekście technologicznego przełomu cyfrowego często pojawiają się opnie mówiące o uzależniającym działaniu nowych mediów, bo, jak twierdzi Giovanni Sartori, ponoć „łatwość epoki digitalnej to łatwość narkotyku”. G. Sartori, Homo videns. Telewizja i post-myślenie. Przeł. J. Uszyński. Warszawa 2005, s. 30.  
30. Tamże, s. 64-65.
31. E. Bendyk, Antymatrix. Epilog II. „Krytyka Polityczna” 2005, nr 7/8, s. 29. Na ten temat zob. też: E. Bendyk, Antymatrix. Człowiek w labiryncie sieci. Warszawa 2004, s. 114.
32. Manovich pisze: „Na początek możemy dokonać rozróżnienia pomiędzy nowymi mediami i cyberkulturą. W mojej opinii reprezentują one dwa różne pola badawcze. Definiuję cyberkulturę jako studia nad różnymi fenomenami związanymi z internetem oraz nowymi formami sieciowej komunikacji. Przykładem tego, czym zajmują się studia cyberkulturowe są sieciowe społeczności, wieloosobowe gry sieciowe, kwestie tożsamości sieciowej, socjologia i etnografia wykorzystania poczty elektronicznej, użycie telefonów komórkowych w różnych społecznościach; kwestie gender i etniczności w internecie. Należy zwrócić uwagę na społeczny wymiar tych praktyk. Cyberkultura nie zajmuje się bezpośrednio nowymi obiektami kulturowymi kreowanymi przez technologie sieciowej komunikacji. Badanie tych przedmiotów to domena nowych mediów. Dodajmy, że nowe media podejmują zagadnienia kulturowych obiektów i paradygmatów konstytuowanych przez wszelkie formy użycia technologii komputerowych, nie tylko tych sieciowych. Podsumowując: cyberkultura zajmuje się  zjawiskami społecznymi i sieciowymi, zaś nowe media kulturowymi i dotyczącymi technologii komputerowych”. L. Manovich, New Media from Borges to HTML. W: N. Wardrip-Fruin, N. Montfort (eds.), The New Media Reader. Cambridge-London 2003, s. 16. 
33. Zob. R. M. Stallman, Free Software, Free Society: Selected Essays of Richard Stallman. Introduction by L. Lessig, (ed.), J. Gay. Zob. też dokumentacje sieciową: www.stallman.org oraz www.gnu.org  
34. Zob. L. Lessig, Wolna kultura. Tłum. zbiorowe. Wstęp E. Bendyk. Warszawa 2005.

Komentarze zablokowano.