Kiedy ogon macha psem

Neil Postman, Technopol. Triumf techniki nad kulturą

Tekst był publikowany w „Śląsku” 1996, nr 6.
 
Neil Postman, amerykański krytyk i teoretyk kultury, koncentruje swoje zainteresowania badawcze na problematyce komunikacji społecznej. Chociaż może trzeba byłoby powiedzieć nieco inaczej: Postmana interesują bowiem szczególnie okoliczności wyczerpania się klasycznych paradygmatów rządzących komunikacją społeczną, co prowadzi do implozji wszelkiego komunikowania, jako przekazywania informacji. Implozja przekazywania znaczeń w obiegu społecznym ustanawia modus antykomunikacji, co szczególnie widoczne jest w symulowaniu „pracy informacyjnej”, która odbywa się w wiadomościach telewizyjnych.

Zagadnienia wpływu telewizji na publiczny dyskurs w Ameryce były tematem wcześniejszej książki Postmana Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-businessu (1985), w której dowodził, iż telewizja przyczynia się do przekształcenia wszelkich informacji w rozrywkę banalizującą wszelki treści. W swych konstatacjach bliski był zatem Baudrillardowi, dla którego „ekstaza komunikacyjna” polega na zastąpieniu komunikowania aktami inscenizowania komunikowania.  
 Media kreują spektakl, któremu podporządkowane jest absolutnie wszystko. Wojna, głód, śmierć, katastrofa – są tylko ingrediencjami wielkiej machiny telewizyjnego show biznesu. Zamiast informacji i rozrywki telewizja produkuje infotainment (informacja plus entertainment, czyli informacja plus rozrywka) będący w istocie nieustającym widowiskiem posługującym się szokiem, jako podstawowym sposobem „adresowania”. Szok, to właściwie  jedyny sposób docierania do „rozproszonej uwagi” telewidza. Widz jest totalnie kontrolowany, manipulowany, staje się bezwolna marionetką w rękachmonstrualnego, bezimiennego systemu „nadawczego”.
 W Technopolu Postman kreśli pesymistyczną wizję „triumfu techniki nad kulturą”, rozszerzając perspektywę w kierunku omalże historiozoficznej wykładni narodzin społeczeństwa zdominowanego przez technikę. Wizja to tyleż efektowna, co jednostronna. Brakuje w niej niuansowania zjawisk, szukania tak powszechnych dziś ambiwalencji i wieloznaczności. Sztywne trzymanie się nadrzędnego przekonania o tym, iż ludzie „bez większych protestów godzą się być narzędziami własnych narzędzi” – niestety daje w efekcie wykładnię współczesności mocno uproszczoną.
 Sama taksonomia kultur wydaje się być interesująca. Według Postmana można je podzielić na trzy typy, z których każdy można obecnie znaleźć na naszej planecie. A zatem po pierwsze mówi o kulturach posługujących się narzędziami. Narzędzia są w nich całkowicie  są sfunkcjonalizowane i podporządkowane człowiekowi. Drugi typ stanowią technokracje. „W technokracji narzędzia odgrywają centralną rolę w intelektualnym świecie kultury […]. Narzędzia nie integrują się z kulturą; one kulturę atakują” (s. 39). Wreszcie trzecim typem są technopole, będące „totalitarnymi technokracjami”. Pocieszające jest to, że wedle autora dziś „Stany Zjednoczone są jedyną kulturą, która stała się technopolem” (s. 62).
 Postman zarysowuje w bardzo atrakcyjnym wywodzie najważniejsze etapy powstawania technopolu, a zatem w gruncie rzeczy autor przedstawia proces stopniowego uprzedmiotowienia, czy też specyficznej reifikacji człowieka. Jeśli prawdziwym symbolem technopolu jest komputer, to dominacja maszyny nad człowiekiem, uczynienie z człowieka posłusznego wykonawcy programów zdeponowanych wewnątrz maszyn, staje się urzeczywistnieniem dystopicznych fantazji wielu myślicieli, zwłaszcza zaś Huxley’a. To w jego dystopii nie jakieś siły zewnętrzne działają destrukcyjnie na człowieka, ale raczej niszczy go to, co sam stworzył, co sam uwielbia. Jesteśmy zatem dobrowolnymi niewolnikami technologii, ale też np. statystyk, które mają tendencję do wymykania się spod kontroli i kreowania własnego świata będącego imitacją świata rzeczywistego, który – jak dobrze wiadomo choćby z Podróży do hiperrealności Eco, czy też pism Baudrillarda – jest światem całkowicie nierzeczywistym, bądź też hiperzeczywistym. Człowiek, ten niedoskonały procesor informacji, prowadzi żywot jednego z elementów, kto wie, czy tak bardzo ważnego, ogólnoświatowego systemu przetwarzania i ekspediowania dalej danych, których powstanie i cel są dosyć niejasne, trudno uchwytne.
 Czy zatem Postman proponuje czarny scenariusz na przyszłość i uzasadnia technofobie? Nie, choć bliskie jest mu myślenie w kategoriach nieco katastroficznych, kiedy mówi, iż dziś „kultura spiskuje przeciwko sobie” w wyniku bałwochwalczego stosunku do rozwoju nowych technologii. Choć trudno uznać go za technofila, to jednak i on musi przyznać, że „błędem jest sądzić, że jakakolwiek innowacja technologiczna przynosi tylko jednego rodzaju efekty. Każda technologia jest zarazem ciężarem i błogosławieństwem; nie albo – albo, lecz tym i tym jednocześnie” (s.13).
Choć jesteśmy świadkami i uczestnikami kultury coraz bardziej poddawanej wpływom różnorakich narzędzi, supernowoczesnych technologii, ciągle musimy pamiętać, iż każda technika ma stałą tendencję do uniezależniania się od systemu, w jakim funkcjonuje, do czynienia człowieka podległym jej wykonawcą. Często rzeczywiście proces ubezwłasnowolnienia dokonuje się niepostrzeżenie i wtedy właśnie „ogon macha psem”. To stałe zagrożenie we współczesnej cywilizacji. Z drugiej jednak strony nieco naiwnie brzmi dekalog „bojownika ruchu oporu” sformułowany w końcowych partiach książki.Oto niektóre z zasad: niekierowanie się sondażami, odmawianie uznania wydajności za najważniejszy cel stosunków między ludźmi, uwolnienie się od wiary w magiczną moc liczb, co najmniej podejrzliwe traktowanie idei postępu, znajomość różnicy pomiędzy sacrum i profanum, poważne traktowanie wielkich opowieści religijnych. A wreszcie pamiętać należy o tym, iż można podziwiać inwencję technologiczną, ale traktowanie jej jako najwyższej formy ludzkich osiągnięć jest wyrazem „filozofii poddaństwa”. Krytyczny dystans w takiej optyce jest koniecznością i sposobem partycypacji w coraz bardziej stechnicyzowanym świecie współczesnym.
     
Neil Postman, Technopol. Triumf techniki nad kulturą. Przeł. A. Tanalska-Dulęba. PIW, Warszawa 1995, s. 246.

Komentarze zablokowano.